środa, 2 marca 2011

Rosyjscy kontrolerzy lotów widzieli UFO?

Syberyjscy kontrolerzy lotów twierdzą, że nawiązali kontakt z UFO – podaje serwis dailymail.co.uk.
Tajemniczy obiekt nagle pojawił się na monitorach w wieży kontroli lotów w okolicy Jakucka. Według pomiarów leciał na wysokości niemal 20 tys. metrów i z prędkością ponad 2,5 tys. km/h. Prędkość oraz częste i gwałtowne zmiany kierunku lotu wyraźnie odróżniały obiekt od znajdujących się w okolicy samolotów.
Kontrolerzy słyszeli również próby nawiązania kontaktu ze strony UFO – przekaz porównują do kobiecego głosu, który miauczał. "Koci język", jak sami go określają, był jednak dla nich całkowicie niezrozumiały.
(Kle)


zrodlo: onet.pl

wtorek, 1 marca 2011

Załogowy lot wokółksiężycowy w ciągu 4 lat?

Wiele wskazuje, iż następny załogowy lot w kierunku Księżyca odbędzie się za około cztery lata. Na serwisie Twitter, Eric Anderson napisał wiadomość iż sprzedane zostało pierwsze miejsce na komercyjny lot wokółksiężycowy.

Prezes Space Adventures podał sensacyjną wiadomość podczas konferencji DLD (Digital - Life - Design) odbywającej się w tej chwili w Monachium. Imię, podobno znanego publicznie kupca, nie zostało ujawnione. Sam koszt biletu wyniósł 150 milionów dolarów.

Lot odbędzie się w zaprojektowanym pierwotnie do lotów księżycowych statku Sojuz. Konieczne jest jeszcze, by i drugi klient wykupił miejsce na statku kosmicznym, choć według nieoficjalnych informacji toczą się rozmowy na ten temat. Misja Sojuza, pilotowana przez rosyjskiego kosmonautę odbyłaby lot ósemkowy wokół Księżyca, tzn. statek jedynie zbliży się na kilkadziesiąt km do powierzchni naszego satelity, i siłą grawitacji zostanie ponownie skierowany w kierunku Ziemi. Podobny profil lotu odbyła nieudana misja księżycowa Apollo 13.

Przez najbliższe lata konieczne będzie przetestowanie odpowiedniego stopnia rakietowego, który wyniesie Sojuza na odpowiednią trajektorię. Jednocześnie konieczna będzie modyfikacja systemów podtrzymywania życia oraz osłony ablacyjnej statku kosmicznego.

Klientami firmy Space Adventures było już 7 osób: Dennis Tito, Mark Shuttleworth, Gregory Olsen, Anousheh Ansari, Charles Simonyi, Richard Gariott, Guy Laliberte. Wszyscy odbyli krótki lot na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.


zrodlo: http://www.kosmonauta.net/i

NASA: w 2013 roku czeka nas apokalipsa

    Amerykańscy naukowcy z NASA (Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej) wieszczą na Ziemi apokalipsę z powodu gigantycznej burzy magnetycznej, która ma nadejść w 2013 roku - podaje serwis korrespondent.net.
W 2013 roku Słońce "przebudzi" się po wielu latach snu, zwiększając radykalnie swoją aktywność. Według prognoz specjalistów może to doprowadzić do katastrofy na Ziemi w związku z potężną burzą magnetyczną, która ma uderzyć w naszą planetę. Burze magnetyczne to nagłe i intensywne zaburzenia pola magnetycznego Ziemi. Są one związane ze słonecznymi wyrzutami masy i burzami słonecznymi, które w postaci wiatru słonecznego docierają do Ziemi, wywołując zmiany w polu magnetycznym.
Jak wynika z raportu Richarda Fischera, szefa oddziału NASA zajmującego się obserwacją Słońca, temperatura na jego powierzchni szybko rośnie i w 2013 roku należy oczekiwać, że "idealna burza magnetyczna" nadejdzie.
W wywiadzie dla brytyjskiego dziennika "The Daily Mail", Fisher powiedział, że burze magnetyczne powodują awarie systemów łączności i są w stanie wpłynąć na pracę wszystkich systemów komputerowych. Mogą zostać uszkodzone także inne kanały komunikacyjne: telefoniczne, satelitarne. Uczony przepowiada, że grozi nam zupełny paraliż łączności, upadek systemu bankowego, a w efekcie nowy długotrwały kryzys gospodarczy.
Amerykańscy naukowcy już wcześniej ostrzegali, że podobna burza grozi globalną katastrofą. Świadczą o tym przykłady "słonecznych sztormów" z przeszłości. Do jednego z najbardziej intensywnych doszło w 1859 roku, kiedy zaburzenia ziemskiego magnetyzmu spowodowały awarie sieci telegraficznych w całej Europie i Ameryce Północnej, a nawet okazjonalne zapalanie się od iskier papieru w telegrafach.
W dzisiejszych warunkach, zdaniem naukowców NASA, burza wielkości tej z 1859 roku mogłaby zniszczyć cały system energetyczny krajów uprzemysłowionych. "Gdyby tak potężna burza magnetyczna uderzyła dziś w USA, tylko w pierwszym roku po katastrofie jej koszty sięgnęłyby 2 bln dol., czyli byłyby 20 razy większe niż te poniesione w związku z huraganem »Katrina «, który w 2005 r. spustoszył Nowy Orlean" - pisali w 2009 roku w specjalnym raporcie amerykańscy naukowcy.
Portal korrespondent.net przypomina także kataklizm z 1921 roku, kiedy w wyniku burzy słonecznej został zupełnie sparaliżowany transport w Nowym Yorku. Natomiast słoneczne harce z 1989 roku doprowadziły do przerwania dostaw energii dla Quebecu. Ponad sześć milionów Kanadyjczyków zostało bez światła i ogrzewania. Słabym punktem, w który uderzyła słoneczna nawałnica były linie wysokiego napięcia, które są czułe na kosmiczną pogodę i wychwytują prądy wywołane przez burze magnetyczne.
Naukowcy z NASA wezwali amerykańskie władze do przygotowania się na wszelkie możliwe techniczne kataklizmy, jakie może spowodować nawałnica, która przyjdzie ze Słońca.
(kdp)

zrodlo: onet.pl


Puma Punku

Pierwsze informacje o Puma-Punku przywieźli ze Starego Świata konkwistadorzy. W połowie XVI wieku Pedro de Cieça określił Puma­-Punku jako jedno miejsce budowy „z gigantycznymi posągami i ogromnym tarasem. Nikt nie widział tego niesamowitego miejsca w innym stanie, jak tylko w ruinie”.
Jego krajan, Antonio de Castro y deI Castillo, który w 1651 roku był biskupem La Paz, napisał:
„A choć sądzono drzewiej, iż ruiny owe dziełem są Inków, niczem twierdza na wypadek prowadzenia przez nich wojen, teraz wszakże uznano, iż przeciwnie: są to ruiny budowli sprzed potopu [...]. Gdybyż to było dzieło Inków na równinie, wody pozbawionej, a kopane tak głęboko, to Hiszpanie nie potrafiliby nigdy stworzyć budowli tak cudownej i o takiej piękności. Tym, co najbardziej podziwiam, są tak wspaniale dopasowane do siebie kamienie [...]".
W pierwszej połowie XIX wieku francuski paleontolog Alcide Charles Victor d'Orbigny (1802–1857) podróżował po Ameryce Połu­dniowej. Napisał, że w Puma-Punku są monumentalne bramy, stojące na poziomych kamiennych płytach. Podał, że jedna z tych monolitycznych platform ma 40 metrów długości. Dziś nie ma już tych płyt, połamały się, pokruszyły, rozpadły, zniszczone zębem czasu. To jednak, co pozostało, jest wystarczająco monumentalne, aby wzbudzać respekt.
Drezdeński archeolog Max Uhle (1856 – 1944) jest uważany za „ojca archeologii peruwiańskiej”, określa się go nawet mianem „drugiego odkrywcy Peru”. W Królewskim Muzeum Zoologicznym i Antropologiczno-Etnograficznym Uhle poznał geologa i badacza-podróżnika Alphonsa Stübla (1835–1904), który wydał trzytomowe dzieło o wykopaliskach archeologicznych w Peru. Po wieloletnich wspólnych badaniach Uhle i Stiibel wydali pracę „Ruiny Tiahuanaco na wyżynie starożytnego Peru”. Księga ta ma 58 cm wysokości, 38 cm szerokości, waży dziesięć kilo i zawiera najdoskonalsze po dziś dzień szczegółowe rysunki i dokładne, co do milimetra, dane Puma-Punku.
Puma-Punku zafascynowało obu uczonych. Stanąwszy przed zagadką, postanowili dokładnie zmierzyć oraz sporządzić i zabrać do kraju szkice obiektu. Stübel pisał:
„Najdziwniejszy fragment ruin Puma-Punku tworzą znajdujące się tu jeszcze »platformy« i porozrzucane między nimi całe lub spękane bloki kamienia, niezwykle różnorodne pod względem kształtu, wielkości i sposobów obróbki. Są tu kamienie w kształcie płyty, równo obrobione płyty z lawy, mające niewielkie, bramkowate wyrobienia, kamienie z nieckowatymi wyżłobieniami, kamienie z ornamentami krzyżowymi, z niewielkimi wnękami oraz z bardzo lub niewiele wystającymi listwami, i niezliczone inne kształty. Obecny stan ruin świadczy – z wyjątkiem trzech wielkich płyt głównych, lezących na jednej linii – o wielkiej nieregularności. Trzy zaś tak zwane płyty główne leżą w linii północ-południe, zajmując miejsce mające 43 metry długości i około 7 metrów szerokości”.
Max Uhle był przypadkowym świadkiem ćwiczeń w strzelaniu, jakie urządziła sobie tu jednostka boliwijskiego wojska. Gdyby budowniczowie Puma-Punku nie planowali, że budowle te przetrwają wieczność, pozostałoby po nich ledwie rumowisko, a może nawet i nie.
Puma-Punku znaczy „lwia brama”. Ale nie widać tu już żadnej bramy. Nic dziwnego, bo Hiszpanie, a po nich Indianie, rozbijali wszystko na kawałki i wynosili, co tylko dawało się stąd wynieść czy wywlec.
Okolica ta sprawia, wedle opisu Siegfrieda Hubera, wrażenie zdumiewająco ruchliwego placu budowy:
„Miejsce to wygląda jak warsztat kamieniarski, w którym mistrzowie i czeladnicy dopiero co odeszli od pracy, aby zjeść podwieczorek, wkrótce zaś na powrót do niej przystąpią, wziąwszy młoty i dłuta do ręki. Wydaje się, że nieogarniona liczba po mistrzowsku ociosa­nego i wygładzonego materiału, płyt, bloków, kamieni młyńskich, fragmentów fryzów, kamiennych siedzisk, bram czeka tutaj na transport”.
Kiedy przyjrzymy się temu, co jest w Puma-Punku, zagadką będzie problem transportu tych elementów. Alcide d'Orbigny pisze, że znajdujące się dziś w trzech kawałach płyty główne widział jeszcze w całości, kiedy miały ponad 40 m każda. Kamienny kloc długości 40 m i 7 m szerokości, tkwiący nie wiadomo jak głęboko, jest mniej więcej wielkości jedenastopiętrowego budynku. Ale w stanie surowym był zapewne znacznie większy i cięższy, bo przecież nadawano mu kształt, obrabiano go. Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. W Puma-Punku nie ma jednak odpadów po obróbce kamienia. Reasumując: kamienne bloki o wadze kilkuset tysięcy ton transportowano na bezleśną wyżynę, a ponieważ nie dysponowano dzisiejszymi platformami niskopodwoziowymi i dźwigami, robiono to siłą ludzkich mięśni.
Dziś wiadomo, że przynajmniej granit znajdujący się w Puma-Punku był niegdyś wydobywany w Cerro de Skapia koło dzisiejszej Zepity w Peru, odległej o dobre 60 km od ruin budowli.
 Indiańskie legendy mówią, że Puma-Punku zostało „wzniesione przez bogów zaledwie w jedną noc", w pracy tej nie uczestniczyli ludzie, bogowie zaś, umiejący latać, zniszczyli własną budowlę, podniósłszy ją, obróciwszy w powietrzu i spuściwszy na ziemię...

zrodlo: http://wigwam02.republika.pl/Wigwam34/pumapunku.html